Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/702

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

iż żyjesz, nie rozpoczną znowu próby... Trzeba im odjąć sposób szkodzenia... Upoważnij że mnie więc do doniesienia o nich policyi, która potrafi ich tropić w ciemności gdzie się kryją... Czy mogę działać?...
— Zanim powezmę pod tym względem postanowienie, muszę mieć wyjaśnione niektóre ciemne punkta...
— Rozumiem i dopomagać ci będę z całej mocy... Zbierz pani wspomnienia. Wyjechałaś z Troyes z osobą, która przybyła cię zabrać z pensyi?...
— Z panią Urszulą, wysłannicką tego, którego nazywano twoim opiekunem...
— Gdzie ona miała cię zawieźć?
— Do Paryża.
— Czy ta podróż miała jaki cel oznaczony?
— Tak jest.
— Jaki?
— Wieźliśmy do notaryusza list, w zamian za który miał mi oddać papiery opieczętowane... — Te papiery, jak mi mówiono, miały wyjaśnić tajemnicę mego urodzenia...
— Czy masz pani ten lis
— Nie. Pani Urszula z nim się nie rozstawała...
— Do którego notaryusza był on adresowany?...
— Nigdym tego nie widziała.
— A kto go pisał?
— Mój opiekun.
— Jak się nazywał ów opiekun?