Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/566

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zanurzył w płynie stustopniowy ciepłomierz, postawił rądelek na ogniu i usiadł pochylony nad nim, nie spuszczając oka z termometru.
Ogień z węgli kamiennych palił się bardzo silnie.
Po kilku minutach woda przed zawrzaniem zaczęła się poruszać.
Termometr wskazywał sześćdziesiąt stopni.
Paskal zdjął rądelek, w którym się gotował ten szczególny preparat, poczem wyjął z małego słoiczka za pomocą łopatki z kości słoniowej trochę proszku matowo-białego i wrzucił go w płyn prawie wrzący.
Ukończywszy tę robotę, przedsiębierca na chwilę odstawił na stronę preparat chemiczny, który przygotował.
Usiadł przy biórku, wziął pismo notaryusza pozostawione mu przez Leopolda i blizko na dziesięć minut pogrążył się w przyglądaniu charakterowi notaryusza, badając każdą literę, każdy strych, każdy zakręt.
Ukończywszy tę wstępną robotę, rozłożył przed sobą arkusz białego papieru, wziął pióro i zaczął kopiować dosłownie pismo i podpis, które miał przed oczyma.
Ukończywszy, potrząsnął głową z niezadowoloną miną.
Nie kontent był z pierwszej próby.
Ręka była nieśmiała i dzieło fałszerstwa zdradzało się przez nie pewność pisma.
Zaczął na nowo.