Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/434

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzyczka ujrzana w ogrodzie pensjonatu z okien Hotelu Prefektury nie zatarła się w pańskiej pamięci?... Czy prawda?
— Prawda...
— A tu nie tylko pamięć gra rolę... I serce także... — Czy pan przyznajesz?
— Bez wahania... — odpowiedział Paweł — któremu panna de Terrys wracała swobodę i którego zakłopotanie jakby cudem znikało.
Honoryna mówiła daljé:
— Ja nie znam téj blondynki ale tłómaczę sobie uczucie jakiem cię natchnęła, jeżeli wizerunek jej skreślony przez Paulinę jest rzeczywistym... a takim być musi...
Czy panna Paulina wspomina o niej? — zapytał młodzieniec z żywością.
— Tak jest, i to w wyrazach dowodzących, że pan masz gust dobry,.. — Według słów Pauliny, — albo raczej według jéj listu, przyjaciółka jéj jest samą doskonałością... — Pod względem moralnym tak samo jak i fizycznym jest to anioł, — godzien wzbudzić namiętność w tak doskonałym j ak pan gentlemanie... Bo ty jesteś gentlemanem zarówno doskonałym jak zakochanym, drogi panie Pawle...
— Bądź pani pobłażliwą... Nie szydź ze mnie, proszę pani! — rzekł student, któremu się zdawało że w głosie Honoryny daje się słyszeć szyderstwo.
— Niezdolna jestem do szydzenia z prawdziwego uczucia! — odparła młoda panienka. — Pan wiesz o tém, że jestem trochę oryginalną... Wiem o mnóstwie