Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/418

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak, na nieszczęście... — Ach, gdyby nie to, z Ryszarda byłby dzielny robotnik, bo to jest chłopak intelligentny, ale ma szkaradną wadę, która prędzéj, czy późniéj prowadzi do złego...
— Miejmy nadzieję... — powtórzył Wiktor z westchnieniem dowodzącém niewielkiéj ufności.
Paweł mówił daléj:
— Zapytując czy zawsze jesteś dobrze z moim ojcem, nie miałem na myśli mówienia o twójem prowadzeniu; zbyt dobrze cię znam abym mógł wątpić o tobie.... Chciałem się dowiedzieć czy zawsze masz nadzór nad robotami zarządzanemi przez mego ojca...
— Zawsze....
— Zatém możesz mi kategorycznie objaśnić w jakim te roboty są stanie... Podmajstrzy posiadający całkowite zaufanie przedsiębiercy często miewa stosunki, z dostawami i spekulantami... Wié co ludzie myślą i mówią o interesie... Lepiéj niż kto inny może osądzić o zaufaniu jakie ten interes posiada, bo przy nim nikt się ze słowami nie krępuje... — Musisz mi, kochany Wiktorze, powiedzieć otwarcie, nie obwijając w bawełnę co ludzie myślą i mówią o moim ojcu i jego przedsiębierstwach...
Wiktor Béralle słuchał Pawła z osłupieniem i nie przerywał milczenia.
— Czekam... odezwał się student.
Zakłopotanie podmajstrzego wzrastało.
— Ależ ja nic nie wiem... — wyjąkały
— Nie jesteś otwartym! Nie może być, aby