Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1547

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

siągł Wiktorowi czekać aż do następnego wieczora.
Wierny danemu słowu, zrezygnował się więc naczekanie, zapytując się sam siebie, jaki powód mógł skłaniać podmajstrzego do wymagania tej zwłoki, jakiego się ztąd spodziewał następstwa.
Syn Paskala Lantier chciał pójść do swego pokoju, zamknąć się w nim i pogrążyć w samotności.
Wiktor Beralle pragnąc całemi siłami przeszkodzić mu oddawać się swym czarnym myślom, nie chciał go odstąpić.
Leopold, ich więzień, odznaczał się przykładnem zachowaniem.
Zmiana ta nie kryła żadnej wstecznej myśli. Wynikała ona ze strachu.
Były więzień czuł, że jest na łasce tych dwóch ludzi, którzy się zamianowali jego stróżami.
Jedynym sposobem dla niego, aby otrzymać od nich litość, to rozumiał dobrze, było poddać im się zupełnie.
Zdawało mu. się, iż w ponurym wzroku Pawła czyta, iż ten bez wahania wydałby swego ojca w ręce sprawiedliwości, a następnie w śmierci szukał zapomnienia o wstydzie.
Otóż rusztowanie napawało go przestrachem niewypowiedzianym.
Nędznik nie cofający się wcale przed morderstwem dla przeprowadzenia swych planów majątkowych, nie chciał umierać.
Jakie były zamiary Wiktora Beralle?