Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1518

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miliona, oskarżyli pannę de Terrys o ojcobójstwo, skradłszy wprzód dowód jej niewinności..: Ależ to jest potworne!... I to mój ojciec, Paskal Lantier, do współki z wyrzutkiem z więzienia głównego, popełnił te wszystkie zbrodnie!... I wy chcecie, abym nie rozpaczał!... I wy nie pojmujecie że jestem zgubiony!... Że Renata nigdy do mnie należeć nie będzie, i że tylko jeden mi pozostaje sposób uniknięcia wstydu, a tym sposobem jest śmierć!...
— Pawle! — rzekła Zirza — przesadzasz!...
— Ty wiesz dobrze, że nie.
— Nic nie dowodzi słuszności twoich oskarżeń. Ten mniemany Paweł Pelissier jeżeli w istocie jest Leopoldem Lantier, mógł sam działać, bez wspólnictwa z twoim ojcem...
— Obciąłem się o tem przekonać... Próbowałem powątpiewać... nie mogłem... Powątpiewanie jest niemożliwem... oczywistość uderza w oczy...
Wiktor w tej chwili myślał o tem, że spotkał Paskala Lantier i dziwił się jego obecności w Troyes.
On również nie wątpił.
Niemniej jednak zechciał pocieszyć i wzmocnić syna nędznika.
— Nie rozpaczaj pan, panie Pawle — rzekł do niego — bądź mężczyzną... bądź silnym!... Musisz pan zobaczyć owego Pelissiera, prawdziwego czy fałszywego... Jeżeli to jest jeden z Lantierów nie wydamy go sądom... Oprócz sprawiedliwości urzędowej, jest jeszcze inna...