Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1504

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gruba dziewka przyniosła podmajstrzemu zamówiony kieliszek, rumu i wyszła.
Młodzieniec zapalił cygaro i pozwolił upłynąć kwandransowi czasu, aby dać pozór rzeczywistości pretekstowi przez niego przedstawionemu.
Następnie wyszedł z gabinetu, wrócił do kantoru płacąc, rzekł do gospodarza.
— Osoba na którą czekam nie przychodzi. Dziś rano nie mam czasu. Jutro powrócę...
I wyszedł.
— Teraz — pomyślał ujrzawszy się na ulicy — idzie o to aby stanąć na straży przed więzieniem w Troyes...
Jakiś przechodzień wskazał musdrogę, którą się miał udać.
Przechodząc prze mały placyk, stanął jak wryty, z otwartemi usty, oczyma powiększonemi ze ździwienia.
Zresztą zdziwienie to było bardzo naturalne.
Po drugiej stronie placu ujrzał Paskala Lantier, ojca Pawła, wchodzącego do domu umeblowanego, noszącego na froncie szyld: Hotel Auby.
— Pan Paskal tutaj!
— szepnął zastanawiając się nad tém nieprzewidzianém spotkaniem — co to ma znaczyć?
Po chwili dodał:
— Ależ, zastanowiwszy się, nie wiem czego ja się dziwię... Przedsiębiorca znajdując się w podróży, tak dobrze mógł mieć interes w Troyes, jak i gdzieindziej. Z tem wszystkiem, to zabawna rzecz,