Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1460

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Albo przynajmniej od tego co mi powiesz.
— Czy ja ci mogę o czemś powiedzieć?
— Tak... o czemś bardzo ważnem i czego jestem niezmiernie niecierpliwa się dowiedzieć.
— Przyznaję, że mnie mocno intrygujesz... Mów że prędko...
— Mogłam była już to uczynić, ale niechciałam się wypytywać przed powrotem twoim do domu i odzyskaniem spokoju umysłu, którego ci od tak dawna brakuje... Czekałam... a jednak to, czego od ciebie zażądam, jest mojém życiem, mojém szczęściem, jest zakończeniem dwudziestoletnich cierpień.
— Nie pojmuję cię zupełnie... odpowiedziała Honoryna, ujmując rozpalone ręce pani Bertin i przyciskając je do serca. Wytłómacz że się, droga Małgorzato.., wytłómacz się prędko...
— Byłaś badana przez sędziego śledczego?...
— Niestety! i nie raz jeden!...
— Czy podczas tych badań on ci nie wspominał o młodem dziewczęciu imieniem Renata, która była wychowana na tej samej pensyi w Troyes co i ty, ale już po twoim wyjeździe?
— W istocie... Na dziewczęciu tém opierał on dziwną i nierozsądną bajkę... Utrzymywał, że panna Renata była naturalną córką mego ojca, zatem moją siostrą, którą ja usunęłam, mając swój w tém interes.
— I mnie sędzia śledczy także rozpowiadał tę bajkę odparła pani Bertin. — Ja go wyprowadziłam z błędu.