Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1296

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Słuchając go, przypominał sobie o tajemniczem postępowaniu Roberta i mówił sam sobie, że się powinien mieć na baczności aż do chwili, w której się dowie treści listu, który mu miano. doręczyć.
Zresztą, przyznawał bardzo chętnie, że dla dwojga młodych czuł wielkie zajęcie.
— Pozostaje mi, mój panie — rzekł — powinszować poświęcenia, jakiego dałeś niezaprzeczone dowody pannie Renacie, która zapewne o tem niezapomni. Nieszczęściem to pewna, że straszliwa zbrodnia została spełniona i jeżeli pan uznasz za odpowiednie, ja pierwszy pośpieszę z pomocą w odszukaniu zbrodniarzy, którzy skorzystali z mego nazwiska, dla doprowadzenia do skutku swoich niecnych zamiarów!...
— Jeżelim się dotychczas nie udał do sądu — zauważył Paweł — to pan musisz zrozumieć tęgo przyczynę. Panna Renata nie zna swojej rodziny... Zaniesiona przez nas skarga, możeby poruszyła nienawiść, albo pomnożyła w około niej niebezpieczeństwa.
— Potwierdzam twoją roztropność — odparł notaryusz — ale jest czas na wszystko. Nędznicy tacy nie powinni się cieszyć bezkarnością!...
— Jakże ich doścignąć?...
— Czyś pan nie odkrył żadnego śladu?
— Żadnego...
— Czy pani nie wie o jakich swoich nieprzyjaciołach?
— Zkądżebym ich miała mieć, proszę pana?... Nie zrobiłam nikomu nic złego... — wyszeptała córka Małgorzaty.