Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1269

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie rozpaczajmy... Obawy nasze bezwątpienia są nierozsądne... Przed wyjazdem Paweł powiedział: — „Jeżeli będzie potrzeba, pójdę na koniec świata, aby odnaleźć tego, człowieka!“ — Kto wie, czy nie znalazłszy go już w Antwerpii, nie zapędził się za nim? pogoń... na koniec świata?...

XXV.

Renata melancholicznie potrząsła głową.
— Byłby napisał... — szepnęła.
— A czy miał czas na to? — odparła — jasno włosa Zirza.
— Na wysłanie depeszy do telegrafu nie trzeba wiele czasu.
— Depesza może być zagubioną...
— Czy ty na seryo temu wierzysz? — zapytała córka Małgorzaty, spoglądając przyjaciółce w oczy.
Zirza nieodpowiadając spuściła głowę. Czuła to dobrze, że Renata miała słuszność.
Wiedząc że Paweł kochał, albo raczej uwielbiał swoją narzeczoną i nie mogąc odgadnąć przyczyny jego milczenia, przypisywała takowe jakiejś katastrofie i inne tłómaczenie wydawało jej się niemożliwem.
Córka Małgorzaty ukryła w dłoniach twarz zalaną łzami i wyjąkała z rozpaczą.
— Mój Boże!... mój Boże!... czemużem lepiej nie była umarła!...