Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Agent nie mylił się; Oskar Loos umarł naprawdę, nie trafiony kulą, lecz zabity atakiem apoplektycznym w chwili, gdy upojony alkoholem czekał, leżąc w śniegu, na młodego francuza, aby go zamordować.
Sprawiedliwość bożka uprzedziła ludzką.
Przyniesiono nosze i nędznik został zaniesiony, tak samo jak i Paweł, na posterunek w Ratuszu.
Zobaczmy co robił Jarrelonge.
Opuściliśmy bandytę uciekającego z całych sił przez puste place, na których go kryły ciemności; ale za to ciemności tem mniej pozwalały mu się oryentować, że nie znał Antwerpii.
Przybywszy na ulicę, której nazwiska nie wiedział, nadsłuchiwał czas jakiś, chcąc się przekonać, że go nikt nie ściga, i zajął się swoją raną.
Latarnie gazowe w pewnych odległościach oświecały ulicę.
Podszedł do jednej z nich i obejrzał swoją rękę.
Krew z niej płynęła obficie i bolało go bardzo; ale w istocie nie było nic groźnego, bo kulka małego kalibru przebiła mięśnie nie naruszając nerwów i nie gruchocząc kości.
— A! łajdak!... — po mruknął naiwnie Jarrelonge. — Mógł był mnie zabić!... To cud że mi nie pogruchotał palców!... Krew odkryłaby mój trop, bo musiałem zostawić ślady krwi na śniegu... Trzeba temu zaradzić...
I wydobywszy chustkę od nosa, okręcił ją około ręki zawiązując ranę poczem udał się prosto przed siebie