Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zatem o jedenastej oddasz mi te listy?
— Punkt o jedenastej, tak jest panie...
— Gdzie?
— Tutaj, jeżeli pan chcesz.
— Zgoda... Przyjdę o jedenastej, ty dotrzymasz obietnicy, a ja odjadę do Paryża... ale pamiętaj, że gdybyś chciał mnie oszukać, to będę bez litości...
— Przysięgam, że pana nie oszukam. Popełniłem błąd, trafia się sposobność naprawienia go, więc ją chwytam...
— Zatem, do wieczora!
— Tak panie, punkt o jedenastej.
Paweł założył na rękę niklowany łańcuszek od czarnego woreczka.
Wyszedł.
Oskar zamknął drzwi za nim i wyciągnąwszy zaciśnioną pięść ku schodom, rzekł dziko, po flamandzko:
— Ha! niegodziwy francuzie!... dziś wieczorem uregulujemy swoje rachunki!...
Wyszedłszy na ulicę, syn Paskala z łatwością znalazł drogę do hotelu, w którym się zatrzymał. — Znowu zawinął woreczek, oddał go gospodyni i udawszy się na stacyę kolei żelaznej, zapytał u okienka kassowego:
— O której odchodzi ostatni pociąg do Brukselli?
— O północy, proszę pana...
— Czy pociąg ten łączy się z pociągiem idącym do Paryża?