Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dziewczyna zostawszy sama, zawiązała w róg chustki dwie sztuki dwudziestopięcio frankowe, mówiąc do siebie:
— Właśnie, miałabym też o tem powiedzieć w domu! Mama zabrałaby je dla piekarza. Nic z tego nie będzie!
I pobiegła drobnym krokiem w stronę mieszkania matki.
Zbieg z Troyes wracał na ulicę Navarin, układając plan, którego powodzenie wydawało się pewnem.
Jarrelonge cały dzień wałęsał się po Paryżu, chodząc na traf i kierowany niepewną nadzieją spotkania Leopolda.
Podbił się, biegając po bulwarach i głównych ulicach.
Za nadejściem wieczora, powrócił zwolna do swego mieszkania, kupił trochę zapasów, napalił w piecu i zaczął jeść obiad.
W chwili gdy kończył ucztę, biło w pół do dziewiątej.
— Spać zawcześnie... — rzekł do siebie — dokończę czytania Pamiętników hrabiego de Terrys.
Wydobywszy książkę z pod podwójnego dna, położył ją przed sobą, przykręcił lampę naftową tak, aby dawała jak największe światło, zaczął czytać w tem miejscu w którem zaprzestał, to jest na wierszach skreślonych czerwonym atramentem i miał się zagłębić w badaniu cennego rękopisu, ale znużenie skleiło mu oczy; łokieć wsparł na stole, głowę na ręku... Spał.