Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

O kwandrans na dwunastą znajdował się przed drzwiami zakładu.
Przez szpary zamkniętych okiennic przezierały promienie światła.
Jarrelonge przyłożył ucho do zamkniętej okiennicy.
Słyszał że śpiewano na całe gardło.
— A! — rzekł sam do siebie — wiedziałem dobrze jak się te rzeczy odbywają... Każdy musi prześpiewać swoją piosnkę lub lub romas... Pozostaje mi teraz czekać cierpliwie, przechadzając się po chodniku...
Nędznik musiał długo oczekiwać.
Nareszcie w kilka minut po północy, drzwi się otworzyły i trzy czy cztery osoby wyszły z restauracyi.
— Wybornie — pomyślał Jarrelonge — oto są ludzie rozsądni, co nie lubią się kłaść późno... ale ja nie na tych czekam...
Upłynęło dziesięć minut.
Znowu wyszło dwóch gości.
Te cząstkowe wyjścia powtórzyły się dwa czy trzy razy aż do piérwszej zrana, o której reszta gości wyszli statecznie i odrazu.
Paweł Lantier, jego przyjaciel Juliusz, Renata i Zirza składali gruppę i młodzież podała ręce dziewczętom.
Jarrelonge poznał ich zdaleka.
— Na polowanie!... — rzekł sam do siebie. — Trzeba krok w krok iść za tą gromadką, aby się do-