Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1094

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— O tak, proszę pana... taki piękny podarunek! nie wiem jak panu dziękować...
— Nie dziękując wcale... To moja cała przyjemność... Jestem bogaty i lubię dawać... Czy mieszkasz na przedmieściu Ś-go Antoniego?
— Tak panie, na górze...
— Właśnie idę w tę stronę... Pójdziemy razem i pomówimy przez drogę.
— I owszem.
— Czy odpowiesz mi otwarcie, jeżeli cię o cos zapytam?
— Ach! panie, z całego serca...
— Dziś, około czwartej do magazynu w którym pracujesz weszła pewna pani.
— Tak jest.
— Znasz ją?
— Rozumie się! Jest to jedna z klijentek pani, wdowa, która niedawno straciła męża i jest bardzo bogata... Nazywa się pani Bertin...
— Wiem... wiem... Po co ona dziś przychodziła do sklepu?
— Zamówić koronki, które jej mają być dostarczone jak tylko nadejdą z Brukselli... Pani pisała dziś, aby jak najprędzej przysyłano... Nawet chodziłam cokolwiek przed piątą oddać list na pocztę.
— Czy pani Bertin zna waszą nową pannę?
— Kogo?... pannę Renatę?... Niewiniątko pijące zafarbowaną wodę?
— Tak, pannę Renatę.