Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 7.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szą spokojność! Zabraniam wszelkich wzruszeń, utrudzenia, i wiele tygodni upłynie, zanim bym mógł udzielić pozwolenie do powrócenia pani na scenę.
— Wrócić na scenę! szepnął do siebie Oktawiusz, grać powtórnie komedję, narażać swe życie. Ach! nigdy, nigdy na to nie pozwolę!
Dinę przewieziono w powozie do mieszkania.
Pielęgnujący doktor wraz z Oktawiuszem towarzyszyli chorej.
Zacna wdowa, jakiej znamy życzliwość dla młodej lokatorki, zobowiązała się czuwać przy niej przez całą noc w fotelu.
Oktawiusz pragnął zarówno pozostać w towarzystwie tej gospodyni lecz Dinah na to zezwolić nie chciała, i młodzieniec odszedł po otrzymanem od lekarza zapewnieniu, iż jego ukochanej nie grozi żadne niebezpieczeństwo.
Nazajutrz o dziewiątej rano przybiegł na przedmieście du Temple. Jednocześnie z nim prawie, przyjechał i doktor.
Noc przeminęła spokojnie. Nieuchronna w podobnych razach gorączka, zwolna ustępowała.
— Brawo! zawołał lekarz. Stan zdrowia naszej pacjentki jest więcej niż zadawalniającym. Nie obawiam się już teraz zapalenia mózgu. Wszystko pójdzie dobrze.
— Zatem doktorze, pytał Gavard, prowadząc go w kąt pokoju, upewnić teraz mnie możesz, iż minęło niebezpieczeństwo?
— W zupełności!
Młodzieniec rzuciwszy mu się na szyję, ucałował