Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 6.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Andrzej pochłaniał ją spojrzeniem, w jakiem promieniało uwielbienie bez granic.
Ludzie powierzchownie na wszystko patrzący, dla których nie istnieje głębsza obserwacja życia, nie wiedzą o tysiącach sposobów tajemniczego porozumiewania się telegraficznie, rozpowszechnionego w salonach i teatrach Paryża, jaka zastępuje z korzyścią rozkochanym miłosną korespondencję zawsze niebezpieczną, a częstokroć niemożebną do wykonania.
Bukiet położony na brzegu loży a następnie zmieniony na inne miejsce; rękawiczka zdjęta, i wdziana; bransoletka przytwierdzona wyżej lub niżej na ręku, wachlarz otwierany i zamykany po kilka razy z rzędu; drobna biała rączka pieszcząca zwoje swych jasnych lub ciemnych włosów, zawierają całe tomy tkliwych przysiąg, słów gorących, oznaczań schadzek, i obietnic szczęścia.
Bukiet Herminii w swej niemej mowie, oznajmił Andrzejowi, że wicehrabina uda się nazajutrz do tajemniczego mieszkania przy ulicy Castellane. Ręka pieszcząca włosy dodała, że należało oczekiwać przybyłej o drugiej godzinie.
Krzesła, jak zwykle bywa podczas międzyaktów zupełnie się prawie opróżniły.
Croix-Dieu wyszedłszy w głąb ważkiego korytarza, do którego prowadziło kilka schodów z orkiestry, śledził stamtąd bezustannie Andrzeja i panią de Grandlieu.
Telegraficzne znaki młodej kobiety nie uszły jego uwagi. Doszukiwał w nich znaczenia, a dzięki rozpro-