Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 5.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na wpół spuszczone powieki dostrzegła jego jasno się rysujące powabne oblicze, czuła ciążące na sobie jego spojrzenie, otaczające ją jakąś niewidzialną pieszczotą, co wywoływało w niej uczucie podobne doznanemu naówczas, gdy ów kwiat skrwawiony palił jej ciało i przyspieszał tętno krwi w żyłach.
Na szczęście, wicehrabina znalazła się pomiędzy prefektem departamentu i właścicielem ziemskim z Tourangeau, członkiem zgromadzenia narodowego, prezydentem rady ogólnej. Obie poważne te osobistości, zajmowały się wyłącznie polityką a rozmawiając przez głowę swojej sąsiadki, nie zwracały na nią uwagi.
Z konieczności od czasu do czasu zwracali do niej jakieś grzeczne słowo, na które odpowiadała krótko, z uśmiechem i wszystko działo się dobrze, na tym najlepszym ze światów.
— Czarownie piękna ta wicehrabina! szeptali pomiędzy sobą prefekt i deputowany, nieco naiwna, powierzchownie ukształcona, wszak piękna! ach! piękna, jak miłość!
— Sądzisz więc kochany prefekcie, przerwał deputowany, że świeżo wydane prawo co do merostw?... I w tym duchu dalej prowadzili z sobą rozmowę.
Obiad ciągnął się długo, jak zwykle uroczyste obiady w Touraine.
Nagle rozbrzmiały w salonach dźwięki muzycznych instrumentów. Potworzyły się grupy, i mężczyźni różnego wieku, tak młodzież elegancka, jako i starsi dyplomaci spieszyli zapraszać damy do tańców.
Wszyscy pragnęli korzystać ze swobody jaką na-