Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 3.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szy wygodnie w rogu kanapy, przymknął oczy i zdawał się drzemać. Pozornem to jednak było, nie spał on wcale, lecz myślał.
Podczas gdy Jobin jechał w stronę Belgii, sędzia, śledczy kazał przenieść na pierwsze piętro skostniałe ciało bankiera. Położono je w ubraniu na wspaniałem łóżku stojącem w sypialni.
Opieczętowano wszystkie meble. Agenci otrzymali rozkaz wvkonywania ścisłego nadzoru wewnątrz i zewnątrz pałacu: a ponieważ baron za życia należał do sekty izraelitów, zawezwano rabina z najbliższej synagogi by przybył odbyć modlitwy przy zmarłym według żydowskiego rytuału.
Należało unikać najmniejszej zwłoki w wypłatach, któraby mogła zaniepokoić pewną część handlu Paryzkiego. Urzędnicy wezwali w tym celu kasjera, Fryderyka Mŭller i dali mu upoważnienie do pełnienia nadal czynności dotychczasowych w biurze, jako i podnoszenia z Banku pod osobistą odpowiedzialnością sum, potrzebnych na wypłaty, aż do dnia, w którym rozpocznie się likwidacja interesów bankierskiego domu Worms.
Tym sposobem nikt ze znajdujących się w interesach z bankiem zmarłego barona trwożyć się niepotrzebował i unikniono wszelkiej katastrofy.
Fryderyk Mūller żywo oceniał wysoką mądrość w tych rozporządzeniach, lecz skoro posłyszał, że ów pokój w którym stała kasa, a który był dotąd jego gabinetem pracy, został aż do nowych poleceń zamkniętym, zbladł nagle i zadrżał. Przypomniał sobie, iż różne papiery zamknięte w tej kasie byłyby mu koniecznie po-