Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 3.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



I.

Przez kilka sekund w korytarzu, zapełnionym wychodzącą z teatru publicznością, powstał zamęt nieopisany.
Grissolles, przyprowadzony do wściekłości otrzymanem spoliczkowaniem, zapomniawszy, iż wziął za to pieniężne wynagrodzenie, chciał rzucić się na Andrzeja San-Rémo i rozpocząć walkę na pięście. Croix-Dieu i Jerzy Trejan zaledwie powstrzymać zdołali zapienionego garybaldyjczyka.
— Ha! krzyknął przerywanym głosem, zapłacisz mi to krwią swoją, nędzniku!
— Owszem, rzekł Andrzej spokojnie, mimo, że widzę, iż mam do czynienia z ostatnim z nikczemników, zrobię ci ten zaszczyt i będę się bił z tobą. Oto mój bilet wizytowy.
— Nawzajem i mój. Jutro cię zabiję!
— Jak ci się podoba, możesz nie szczędzić mnie w pojedynku.
Pan de Grandlieu, zbliżywszy się do Andrzeja, uścisnął mu rękę i wyrzekł:
— Mocno żałuję panie markizie, żeś pan, uniósłszy się gniewem, uderzył tego człowieka. Byłbym sam pomścił wyrządzoną mi przezeń zniewagę. Uległeś szlache-