Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 3.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Rzeczywiście, odparł Fryderyk Müller. Cztery gwoździe, wbite około zamku, odpowiadają czterem literom alfabetu. W chwili zamykania kasy tworzymy z tych czterech liter wyraz, który zmieniać można następnie według woli. Ktoby pochwycił klucz, daremnie by zeń pragnął użytkować, nie znając tego wyrazu, i nie nastawiwszy nań odpowiednio mechanizmu. W braku tej przedwstępnej operacji, najbardziej nawet cierpliwy popsułby zamek daremnie i klucz złamał.
— Jak często zmienialiście panowie pomienione litery?
— Mniej więcej co dwa tygodnie.
— A wczoraj, na jaki wyraz kasa została zamkniętą?
— Na nazwę kobieca: „Zina.“
— Czy inne osoby znały, lub mogły znać ów wyraz, wybrany przez pana? badał dalej sędzia.
— Znał go tylko baron Worms, rzekł kasjer. Za każdy raz, zmieniając kombinację zamku, oddawałem mu na kartce papieru wypisany wyraz, by tym sposobem mógł sprawdzać rachunki w mojej nieobecności lub wziąć z kasy pieniądze w razie potrzeby.
— Jak często mu to się zdarzało?
— Trzy razy w ciągu lat pięciu najwyżej, a nigdy dla przeglądania moich rachunków, lecz aby pożyczyć z kasy kilka biletów tysiąc frankowych.
— Nie przypuszczasz pan, ażeby ktoś z obcych osób mógł pochwycić ów „wyraz tajemniczy“ skreślony na kartce papieru i oddany przez pana baronowi?
— To bardzo możebne. Żadnych wszelako przypuszczeń czynić nie chcę. Nic niewiem co mój pryncypał robił z tą kartką po jej odebraniu. Jedynym pewnym,