Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 3.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sku odciśniętej. Słaby oddech, poruszający w nieregularnych przerwach piersiami młodzieńca, oznajmia jedynie o tlejącem tam jeszcze życiu.
Chirurg, zapytywany przez pana de Grandlieu, odpowiedział iż zdaje mu się, że krwotok wewnętrzny został powstrzymanym, ale podwójna ta rana zaogni się na pewno a jednocześnie wyniknie gorączka. Czyli więc młody markiz, tak osłabiony wielkim upływem krwi, nie ulegnie pod siłą tego cierpienia? Oto kwestja, której rozwiązać naprzód nikt nie byłby w stanie. Ta, pełna przenikającej groźby odpowiedź i zaniepokojenie widoczne na twarzy tego człowieka nauki, napełniały trwogą obecnych.
Pan de Grandlieu zmuszony wracać do siebie, dla udzielenia wiadomości Herminji, którą od rana pozostawił w wielkiem nerwowem podrażnieniu, przyrzekł chirurgowi, iż, powróciwszy za parę godzin, nie opuści już zranionego i odjechał na przedmieście św. Honorjusza.
Po raz to pierwszy w życiu córka Klotyldy de Randal nie miała odwagi pomyśleć o zwykłej starannej swej toalecie. Nie pozwoliła zręcznej swej pokojówce czesać wspaniałych swych jasno blond włosów, które w bujnych splotach, wymykając się z pod emaljowanego grzebienia, rozsypywały się w nieładzie po jej ramionach.
Miała na sobie biały negliż, jeden z tych świetnych peniuarów, pokryty cały haftami, koronkami, wstążkami, będących chlubą młodych mężatek miljonerek. Fryza, z delikatnych koronek, otaczając delikatną szyję Her-