Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 2.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

To właśnie niebezpieczeństwo, zawładnęło moim umysłem. Myślałam o niem bezustannie, zapytując sama siebie pod jaką formą ono się ukaże? Dosięgnąć mnie ono nie mogło ani w teatrze, ani na zewnątrz, groziło mi więc widocznie w mym domu, we własnem mojem mieszkaniu, pomiędzy dwoma memi niewiernemi służącemi, którzy gotowi byli każdej chwili za pieniądze wprowadzić księcia do mego pokoju.
Obejrzałam ów pokój najskrupulatniej, by się upewnić czy nie istnieje gdzie w ścianie jakie ukryte wejście, zrobione podczas mej nieobecności, jak to się zdarza w niektórych dramatach i romansach, ów ścisły przegląd uspokoił mnie nieco. Żadne drzwi tajemnicze nie znajdowały się w murze. Taftowa posadzka, pokryta podwójnym kobiercem, nie zawierała żadnego otworu. Garderoba nie miała wyjścia. Jedne, jedyne drzwi, prowadzące do sypialni łączyły się z salonem, a te drzwi prócz zamku, były na zatrzask podwójny zamknięte.
Owóż co wieczór nie tylko zamykałam te drzwi na klucz i zapuszczałam zatrzaski, lecz jeszcze zastawiałam je stołem, na którym umieszczałam dwa fotele. W ten sposób niepodobna było poruszyć drzwi z zewnątrz, bez sprawienia hałasu, zdolnego przebudzić kilkoro śpiących ludzi.
Nie wszystko to jeszcze.
W moim teatrze zaniechano przedstawień „Życia paryskiego“ a rozpoczęto „Rozbójników.“ Grałam w tej operetce „Fiorellę“, a jako nieodłączne akcesorjum w pierwszym akcie zatknęłam za pas mojej czerwonej spódniczki mały sztylet damasceński z szesnastego stulecia,