Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/433

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rozpocznę!... Gdyby mi było potrzeba wysłać pana na jutrzejszy nocleg do więzienia, nicby mi łatwiej nie przyszło...
Jakób Lambert zaczął tracić pewność siebie na chwilę odzyskaną.
— Czy wolno mi się spytać w jakibyś się sposób wziął pan do osiągnięcia tych rezultatów?...
— Mam bardzo bliskie stosunki z trzema osobami bardzo poważnemi, które urzędowały w Saint Domingo piętnaście lat temu — odpowiedział Maugiron — jedną z tych osób jest konsul francuzki w Saint Domingo z r. 1839... on podpisywał paszport szanownego pana i niczegoby więcej nie pragnął jak odnowić z nim znajomość... Mogę go przyprowadzić do pana jutro rano... jeśli pan sobie tego życzysz...
Maugiron kłamał z rzadką czelnością.
W rzeczywistości nie miał ani jednego dowodu przeciw Jakóbowi Lambert, a mniemany konsul francuzki w Saint Domingo z r. 1839 istniał tylko w jego wyobraźni...
Słowa jego wywarły takie wrażenie, jakiego się spodziewał. Były kapitan Atalanty nie poznał się wcale na kłamstwie, i wreszcie znajdował się w tym stanie umysłu gdy człowiek najsilniejszy staje się słabym i łatwym do pobicia...
— Tak — powiedział Maugiron skonstatowawszy z radością zmianę w usposobieniu swego przeciwnika — mogę panu przyprowadzić szanownego konsula... będzie uszczęśliwiony ujrzawszy pana... Boję się tylko czy jego wizyta, nie skończy się interwencyą komisarza policyjnego z kilku agentami i siłą zbrojną!... Cóż pan na to mój drogi kapitanie?...