Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/387

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

swojej... wzrosłam w sieroctwie, nie znając jej pieszczot tak słodkich... Twoje interesa, twoje prace, twoje podróże, oddalały cię też często odemnie a jeżeli znajdowałeś się tu, nie dawały ci czasu dowieść mi, że ta sierota jest czemś innem dla ciebie jak obca, jak obojętna...
Nie skarżyłam się nigdy... — mówiła dalej — nie buntowałam się nigdy przeciw samotności w jakiej upływało moje dzieciństwo... chowałam moje smutki w głębi duszy... okazywałam ci zawsze twarz uśmiechniętą, wtedy nawet kiedy serce moje było boleśnie zranione twoją oziębłością... Czułam dla ciebie i czuję zawsze przywiązanie córki, pełne głębokiego szacunku... zmuszałam się do tego żeby uwierzyć w twoją miłość ojcowską, pomimo pozorów obojętności, które mnie przygnębiały... Nakoniec przyjęłam z poddaniem życie takie, jakie chciałeś aby było dla mnie...
Dziś — dodała — po raz pierwszy zanoszę do ciebie prośbę i zanoszę ją na klęczkach!... błagam cię o dowód jedyny, tej miłości ojcowskiej, w którą wierzyć i o której wątpić też nie potrzebuję!... Poświęć dla mnie twe przekonania ten raz jeden!... zrzecz się zemsty, która ci się zdaje słuszną... daruj temu, którego masz za winnego, a przez resztę mojego życia będę cię czciła... kochała... i błogosławiła!...
Podczas kiedy młoda dziewczyna mówiła, pan Verdier nie przestawał pisać. Skoro skończyła, podniósł głowę i popatrzył na nią w sposób tak groźny, że biednej dziewczynie zdawało się że mdleje i że serce jej bić przestaje...
— Znasz mnie widać bardzo mało — powiedział gło-