Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/318

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Umiałbym zmusić pana do pokazania nam podeszew od swoich, butów...
— Ty!...
— Tak, ja!... do pioruna!...
— W jaki sposób, jeżeli łaska?...
— Biorąc pana za kołnierz od ubrania, ciągnąc tak aż na ulicę i zamykając drzwi za tobą!... Sprowadziłeś nieszczęście do tego domu... wyjdzie ono może razem z tobą!...
— Mówiłeś zdaje się, iżbyś użył gwałtu względem mnie!... — odpowiedział Maugiron z nieporuszoną zimną krwią.
— Mówiłem tak, do wszystkich diabłów... i zrobię jak powiedziałem!...
— A jeżeli się oprę?...
— Jeżeli się będziesz opierał, tem gorzej dla ciebie, moje ręce są jak kleszcze stalowe!... Zadusiłbym cię bez wyrzutów, i każdy przyzna że twoja w tem własna wina!...
— Spróbuj trochę, jeżeli masz ochotę!.. byłbym ciekawy jak się do tego bierzesz!...
Podmajstrzy syknął strasznym gniewem... Wszystka krew uderzyła mu do głowy i żyły mocno nabrzmiały w skroniach... Już miał się rzucić na swego przeciwnika... Już pan Andrzej de Villers, przerażony i zrozpaczony, przygotowywał się chwycić go za ramiona, aby uniemożliwić jego ruchy... Gdy w tem okazało się że to wszystko nie było potrzebne.
Maugiron wyciągnął rękę ku staremu robotnikowi, i rzekł tonem rozkazującym:
— Nie zbliżaj się do mnie!... Piotrze Landry!...