Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mię abym zapowiedział jego wizytę pannie Verdier, z którą zdecydował był zawrzeć umowę o dostawę drzewa, pomiędzy domem Verdier a kompanią kolonizacyi okolic miasta.
Rzeczywiście na drugi dzień przybył do zakładu, i od tego czasu, co dzień tu przyjeżdża... boć taki olbrzymi interes odrazu się niezałatwia. Zawrócił zupełnie głowę starej pani Blanchet, która już teraz jego oczyma na świat patrzy, i która przy każdej okazyi a nawet bez okazyi stawia go, jako wzór piękności, elegancyi, i dystynkcyi.
— Wielki Boże! — wykrzyknęła wczoraj podnosząc swoje duże porcelanowe oczy ku niebu, — ten młody człowiek to prawdziwy typ rycerza i pana o jakim marzyłam cale życie. Nieboszczyk Blanchet był bez zaprzeczenia rycerskich cnót pełen!... Nie można było patrzeć na niego bez wzruszenia, bez zachwytu, gdy występował w swoim pięknym mundurze porucznika straży ogniowej; ale przy panu Maugiron, nieboszczyk Blanchet byłby wyglądał jak pastuszek!....
Panna Lucyna nie dzieli wcale tych egzaltowanych i śmiesznych uniesień, ale z przyjemnością rozmawia z moim protektorem, i nie może się wydziwić sumienności, staranności i pracowitości, jakich dokłada w obronie interesów towarzystwa kolonizacyi, której jest reprezentantem... Słusznie twierdzi on, że grzeczność i uprzejmość dla dam nie ma nic wspólnego z interesami, że nie trzeba iść za wpływem dwojga pięknych oczu gdy się ma podpisywać ugodę, i sam daje tego przykład.
Ze swojej strony Lucyna, przez miłość własną, nie chce nic ustąpić; wskutek tego dwie strony kontraktować