Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

opuszczaj mnie więc moje dziecko i pomyśl, że spokój, niezależność, gdy się je ma w ręku, warte więcej niż majątek, za którym się ludzie uganiają.
Odpowiedziałem na to, że twoja pensya wdowia, dołączona do pięciuset franków, które przypadają od sześćdziesięciu tysięcy franków umieszczonych w ziemi, miały jedyne przeznaczenie zabezpieczenia ci starości, i że ja postaram się sam sobie wyrobić stanowisko.
Ambicya nie popychała mnie daleko, ale próżniactwo przejmowało mnie wstrętem, bo pamiętasz dobrze, że zawsze doświadczałem dla człowieka bezużytecznego prawdziwej pogardy...
Chociaż przez ojca należę do szlacheckiej rodziny niezaprzeczenie, jeżeli nie bardzo świetnej; moje gusta i moje instynkta popychają mnie nie do karyery marynarskiej lub wojennej, ale raczej na pole handlu i przemysłu... Gdybym był bogatym, własne po towary zamorskie wysyłałbym okręta... Będąc biednym, muszę szukać drogi i wybić się na wierzch...
Przybyłem do Paryża: skończyłem kursa handlowe, i konserwatoryum sztuk i rzemiosł; potem z łaski rękomendacyi pana Kergarouet, bankiera w Brest, naszego przyjaciela, wszedłem do banku pana Wiktora Didier, który mi zaraz okazał dużo serdeczności i zaufania. Przepędziłem tam trzy lata. W końcu tego czasu, spostrzegłem żem się oddał pewnej specyalności, która mnie nie prowadzi do niczego, bo wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, nie będę miał nigdy kapitałów tak znacznych, aby założyć bank sam na siebie. W następstwie, ponieważ pragnąłem szerszych i kompletniej-