Przejdź do zawartości

Strona:PL Wassermann Jakób - Ewa.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wet. Potem wstał, przeszedł pokój, usiadł znowu i rzekł:
— Zdaniem mojem, postąpiłeś słusznie. Szkoda, że jedziesz, ale to słuszne.
Stettner spojrzał nań. Dziwnie brzmiało owo słowo: słusznie. Zadrgało mu na ustach pytanie, ale Krystjan przybrał nagle konwencjonalny wyraz twarzy, tedy nie rzekł nic i zamknął się w sobie.

14.

Krystjan, obaj Maelbeckowie przybyli z całem towarzystwem z Holandji, Botho v. Thungen, rosyjski radca dworu Koch i Crammon, siedzieli przy obiedzie w jadalni hotelu.
Rozmawiano o morderstwie, dokonanem na pewnej prostytutce. Policja przyłapała już zbrodniarza, ongiś członka towarzystwa, który stoczył się później. Udusił on swą ofiarę i obrabował, w jednej z knajp marynarskich.
Wszystkie prostytutki całego miasta, uchwaliły jednomyślnie oddać publicznie hołd koleżance, będącej ofiarą zawodu i wziąć udział w pogrzebie.
Przyzwoici obywatele dostrzegli w tem prowokację. Założono protest, ale władze nie miały żadnego tytułu prawnego, by zabronić tej demonstracji.
— Trzebaby to zobaczyć! — powiedział Crammon.— Tego rodzaju widowisko sprzyja drzemce poobiednej.
— A więc nie traćmyż czasu! — rzekł starszy Maelbeck, spoglądając na zegarek. Punkt trzecia zbierają się żałobnicy pod domem żałoby!
Uśmiechnął się, sądząc, że powiedział dowcip.
Krystjan powiedział, że będzie im towarzyszył, a auto dowiozło ich do skrzyżowania ulic, zamknięte-