Przejdź do zawartości

Strona:PL Wassermann Jakób - Ewa.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Letycja nie doznawała wcale wyrzutów sumienia. Cieszyło ją to, że okpiła męża.
Gdy powiedziano staremu Guderamowi o przyczynie owego rozradowania, zaśmiał się i rzekł do siebie:
— Brednie, szanowny mój i uczony prawniku. Nie dostaniesz Eskurialu, mimo swego cyrografu i choćby ci rzuciła trojaki.
Potem jął wyczesywać szpakowata brodę, nieapetycznym grzebykiem pozbawionym połowy zębów i dla ochłody wylał sobie na bujne jeszcze włosy tyle wody kolońskiej, że aż kapało.
I o dziwo, kłamstwo Letycji okazało się prawdą. Poczuła to w kilka dni później ździwiona tajemnie. Każdego dnia badała się w zwierciadle z szacunkiem i lekkim strachem. Nic się w niej na pozór nie zmieniło. Zadumana elegijnie posyłała sobie całusy.
Ponieważ nie miano teraz odwagi odmawiać jej czegokolwiek, przeto poszła na bal sennorstwa Küchelbäckerów i poznała tam podporucznika marynarki, Fryderyka Pestela.

6.

Feliks Imhoff i malarz Weickhardt spotkali się na wystawie „Secesji“ monachijskiej. Przez czas pewien oglądali obrazy, potem zaś usiedli na terasie z widokiem na park.
Było to wcześnie popołudniu, a odor oleju i terpentyny mieszał się z wonią kwiatów.
Imhoff skrzyżował długie nogi swoje, ziewnął z przesadą i powiedział:
— Teraz obrócę się na kilka miesięcy plecami do tego, czcigodnego osiedla sztuki! — powiedział. — Jadę z ministrem kolonji na południowy zachód. Chcę zoba-