Strona:PL Washington Irving - Powieść o księciu Ahmedzie al Kamel albo o pielgrzymie miłości.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mi skrzynkę z sandału z twego skarbca; jest w niej kobierczyk, należący niegdyś do Moslemitów, gdy panowali w Toledo. Daj mi tę skrzynkę, a zadowolony będę.
Podziwienie obecnych wzrosło do najwyższego stopnia, gdy przyniesiono ów kuferek. W nim był kobierzec zielony, jedwabny, o hebrajskich i chaldejskich cyfrach. Doktorowie parskali ze śmiechu nad kolegą, który takiej tylko żądał nagrody.
— Ten dywan — mówił dalej Beduin — leżał ongi u stóp Salomona; wart jest zatem, by go położyć u stóp piękności.
Tu rozciągnął kobierzec na ziemi i usiadł u stóp księżniczki.
Księżniczka stanęła na dywanie, a Achmed Beduin zawołał:
— Kto potrafi cofnąć przedwieczne wyroki w księdze przeznaczeń zapisane? Oto spełniona wieszczba astrologów. Wiedz, o królu, że ja i córka twoja kochamy się od dawna. Poznaj we mnie pielgrzyma miłości!
Równocześnie wzleciał kobierzec w górę, unosząc na sobie Achmeda z królewną. Król i chór doktorów z osłupieniem wytrzeszczyli oczy, patrząc za dywanem wzlatującym coraz wyżej i wyżej, aż szarą plamką zniknął w piersi szarego obłoku i wreszcie rozpłynął się w jasnym błękicie. Król zrozpaczony kazał przywlec struchlałego podskarbiego.
— Jak śmiałeś talizman ten wydać poganinowi?
— O panie! nie znaliśmy jego znaków ani siły. Jeżeli ten dywan był w istocie Salomona, ma siłę przenoszenia swych właścicieli z miejsca na miejsce.
Król sprawiwszy wojsko, pomaszerował na Grenadę w pogoń za zbiegami.
Dopieroż to była długa, daleka i mozolna droga przez góry, która trwała całe tygodnie.
Nad Wegą stanął i wysłał herolda z żądaniem wydania córki. Sam król ze swym orszakiem wyszedł na przeciw niemu. W nim poznał śpiewaka Achmeda, który tymczasem po ojcu królem został, a jego cudna Aldigonda była królową.
Król chrześcijański łatwo się udobruchał, dowiedziawszy się do tego, że córka jego wiary chrześcijańskiej nie zmieniła.
Zamiast krwawych utarczek nastąpiły na zamku uczty i igrzyska, poczem król wrócił do Toledo, a młoda para na Alhambrze dalej prowadziła rządy roztropne i sprawiedliwe.
Oczywiście sowa z papugą zawsze się na siebie boczące, ta pedantka, tamta lekkoduch, w tryumfie towarzyszyły królowi. Pierwsza podróżowała z swym całym dworem, w nocy po wszystkich dziuplach i norach czyniąc archeologiczne poszukiwania, tamta otoczona pstrym orszakiem, wiedząca, że są rzeczy w naturze, o ktyrych się nie tylko filozofom, ale i sowie nie śniło.
Achmed obyczajem królewskim nagrodził swych towarzyszy. Sowa została hrabiną, papuga szambelanem. Z czasem ptak Minerwy został kanclerzem a kakadu ochmistrzem dworu, nie pozbywszy się przeto swej błazeńskiej czapki.
Zbytecznem byłoby dodać, że żadne państwo lepiej nie było urządzonem i żaden dwór etykietalniej prowadzony.