Przejdź do zawartości

Strona:PL Trolopp - Tajemnice Londynu.djvu/644

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
VI.
BRAT.

Po odejściu ślepego, markiz zatopił się w myślach. Piękna twarz jego, dla zbytku trudu, przybrała wyraz wzruszenia. Kilka razy zcicha wymówił on imię Zuzanny, na którego wspomnienie zadrżała w sercu jego ulubiona jakaś struna.
— To są jéj oczy, szepnął, ale dumniejsze!... to jéj czoło, ale szersze; to cała jéj piękność, ale wznioślejsza i silniejsza... Chciałbym ją uszczęśliwić, przez pamięć na przeszłe moje szczęście...
Skinieniem przyzwał doktora Moore, który przez cały ciąg rozmowy jego z Tyrrelem stał