Przejdź do zawartości

Strona:PL Tripplin-Hygiena polska Tom 2.pdf/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
46 LEKARSTWA UNIWERSALNE. — LITERACI.

wości. Istotnie nasze prace biurowe nie są tak trudne, żeby bardzo wycieńczały władze umysłowe urzędników; uczeni nasi nie potrzebują wynajdywać nic nowego, bo wszystko im przychodzi już gotowe i dobrze obrobione z zagranicy; lekarze znów, zatrudnieni praktyką, wcale nie mają czasu oddawać się więcej teoryi; zresztą reputacyja erudycyi szkodzi u nas lekarzowi; u nas wierzą w lekarzy bystrych jak pioruny, którzy przez intuicyją instynktownie odgadną każdej choroby najskrytszą przyrodę.
Ale u nas są literaci, biedni proletaryjusze Apollina, stający w usłudze kapitalistów, przemysłowców literackich, a pracujący w pocie czoła codziennie po kilkanaście godzin.
Ale u nas są dostojni amatorowie piśmiennictwa, pragnący przy miernych usposobieniach umysłu zdobyć sobie sławę literacką, lub utrzymać się przy już zdobytéj ciągłémi nowémi męczącemi wysileniami.
Otóż los tamtych biednych, i tych tu upartych synów Apollina powinien nas obchodzić, bo liczba ich wzrasta codziennie, w miarę jak u nas budzić się zaczyna szlachetna wiara w krajowe talenta, w miarę jak u nas piśmiennictwo wzmaga się, rozwija, i dostępuje dzięki pracy sumiennych literatów wziętości.