140 | WZGARDA STAROŚCIĄ. |
czynienia sobie lat kilku życia, odmawiać sobie zachwyceń które je skracają, ale zarazem tak przedziwnym urokiem obdarzają? Czyż warto wysilać się całe życie dla przeciągnięcia go aż do zgrzybiałości, i wlec przez długie dni niedołężną istność.“
Tak nie jeden z was moi czytelnicy wykrzyknie, i tę książkę odrzuci na bok, może nawet ze wzgardą. Oh! drodzy bliźni, słowa które tu w uroczystém usposobieniu spisuję, wykwitły z długoletnich doświadczeń; ja byłem nie raz świadkiem zgonu przedwczesnego starca, co za młodu szastał życiem, w wieku dojrzałym rozumował jak tu powiedziano, a w wieku sędziwym gorzko żałował wybryków lekkomyślności, w sile wieku popełnionych. Nie! tak płocho sądzić o życiu mogą tylko ludzie do długiego życia przeznaczeni; a bujnością zdrowia ożywiani. Pereant qui crastina curant! niech przepadną ci, co o jutro się frasują! tak wykrzykiwaliście niegdyś wy! co dzisiaj patrząc na drżące, woli nieposłuszne członki swoje, płaczecie nad marnością silnego a źle przechowywanego zdrowia, a widząc łzy powstrzymywane w oczach żony i dzieci, dopiéro uznawacie prawdy tutaj wykładane z taką nieubłaganą sumiennością.
Dirige gressum! dobiegnij celu, jak najdalszego celu, o człowiecze przeznaczony do życia wiecznego, a okupujący sobie pewność wieczności tylko cierpliwém znoszeniem dolegliwości pobytu na téj ziemi.