Przejdź do zawartości

Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w menuecie nie było zwyczaju nosić za księżnemi ogonów, co dosłyszała pani Braunbergowa i zaprosiła go do siebie na piątki. Księżna, ustawiając się w pozie, rozmawiała z nim dość dużo »o tym poczciwym Ludwiku XV, który mówił l’etat c’est moi, chciał jednak, aby każdy jego poddany miał codzień na obiad kurę w garnku«. Swoją drogą, ona jedna ze swoim suchym i jakby dłutowanym profilem, maleńką nóżeczką i wykwintną budową ciała mogła wyglądać na jedną z dam dworu Ludwika. Inne panie przypominały ich garderobiane, albo garderobiane ich garderobianych.
— Rasowy babsztyl i dobry, tylko strasznie niemądry — szepnął do Rdzawicza Morski, patrząc na księżnę z pod drzwi salonu komitetowego. — W każdym razie wolę ją sto razy od cioci Femci, która słyszy, jak trawa rośnie i sprzedałaby nas wszystkich, ale ma duszę w swoim rodzaju z inkwizycyi hiszpańskiej.
Siedząca obok na fotelu baronowa Heimerthowa, która podczas przygotowania obrazu okazała, że ma bardzo dużo smaku i wykształcenia, starała się, jak mogła, Rdzawiczowi uprzyjemnić pobyt w tem obcem mu pod każdym względem towarzystwie; on jednak był zły i nie bardzo się z tem krył. Żal mu było Eli i więcej go do niej ciągnęło, niżby był nawet sam przypuszczał, odchodząc od niej, drażniło go to, że została tam, wśród tłumu, że może ludzie na nią zbyt z blizka patrzą, a może zbliżyli się do niej i inni znajomi mężczyźni.
Wyobrażało mu się ciągle, iż stoi przy niej jakiś młody blondyn, i że jej się bardzo podoba. Irytował go także Kowal, ten Kowal ze swoim wiecznym spokojem