Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

był zły i było mu zarazem jakoś dziwnie, coś mu rozpierało piersi. Raz jeden spotkały się ich oczy i wtedy — wtedy Tężel uczuł coś takiego, czemu nic podobnego nigdy przedtem nie czuł i o czem wyobrażenia nie miał... I przeląkł się sam siebie, przeląkł się Rdzawicza, przeląkł się jej... Nazajutrz po przedstawieniu Rdzawicz przyniósł mu tuberozę z bukietu od Maryi, posłaną »przyjacielowi swego narzeczonego«. Tężel wziął tuberozę i nie wiedział co z nią zrobić? Cóż prostszego, jak schować kwiat od narzeczonej swego przyjaciela?... Ale... Czy on schowałby ten kwiat tylko, jako kwiat od narzeczonej swego przyjaciela?... Tak?... Nie!... Jest to podle, podle, stokroć podle i haniebnie podle, że on nad czemś podobnem się zastanawia, że mu to może wogóle myśl mącić... Chciał więc kwiat wyrzucić — ale nie mógł... Całą noc nie spał, rano zaś spalił kwiat, a popiół wsypał do papieru, zawinął i schował do pugilaresu. Potem wyjął go i schował do szuflady między listy z domu, ze wsi. Wreszcie koło południa poszedł nad Wisłę i wsypał popiół w wodę. Bo od narzeczonej swego przyjaciela można schować kwiat, ale on nie mógł tak uczynić, nie powinien był... I że mógł nie módz!... Jak to podle!... To wszystko tak niedawno było, parę tygodni temu. I pomyśleć, że się coś takiego stało...
Rdzawicz odetchnął; Tężel spojrzał na niego — spał jeszcze.
— Mój Boże, mój Boże — myślał Tężel — co to będzie? Delikatny jest i nerwowy. Jak on to przetrzyma... Żeby to choć inny człowiek... ale to szalony, dziki temperament, heliogabalowskie rozuzdanie zmy-