Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

scu, gdzie padało na podłogę najwięcej słońca przez szyby, wyciągnął przednie łapy, oparł na nich pysk i leżał, patrząc na stojącego vis à vis Tężla z wielką poufałością i pewną nonszalancyą, której sobie nigdy wobec Rdzawicza nie pozwalał.
— Przy samej ziemi na tem gdzie stanęło — ozwał się nieśmiało Czempiński — nie wiem, czy będę mógł dziś robić koło skrzydeł?
— E, dziś damy sobie frei — odparł mu Rdzawicz — Blaumontag. Tężlowi się też dziś nie chce robić, a ja tu chciałbym trochę sam koło Trucicielki pracować.
— Jak pan chce. To jutro przyjdę.
— Dobrze, proszę pana, panie Jacku.
Czempiński zabrał się do wyjścia, rzucił jednak przedtem okiem na karton, na którym była naszkicowana Trucicielka. Popatrzał chwilę, pokiwał głową, mlasnął cicho dwa razy wargami i ozwał się podnosząc rękę i wskazując palcem:
— O tych palcach figury na nagrobku, to już nic nie powiem, bo darmo, ale ten prawy łokieć u tej kobiety musi być cofnięty, przy samej ziemi na tem, gdzie stanęło, bo inaczej nie będzie harmonii. A ta noga żeby była miększa w ruchu i odsłoniłbym więcej biodra, bo to jest piękne w linii, przy samej ziemi na tem gdzie stanęło. Nawet możnaby trochę tyłu pokazać. Milcia...
— Dobrze, dobrze, panie Jacku — przerwał mu Rdzawicz, obawiając się, aby się zbyt fachowo nie zaczął wyrażać — ma pan najzupełniejszą racyę, widzę to.
— A widzi pan, przy samej ziemi na tem gdzie