Przejdź do zawartości

Strona:PL Tegner - Frytjof.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Sczęśliwe stadło! Nikt ich nie rozdziela,
Czy dzień się wznosi, czy ku morzu zniża!
Wolne jak skrzydło co w obłoki strzela.
I ich ku niebu przybliża!

»Patrz, świt na niebie.« Nie! to ponad morzem
Strażnicze ognie rumienią niebiosa;
Jescze noc długa, jescze długo możem
Rozmawiać z sobą. — Gwiazdo jasnowłosa!
Która dzień wiedziesz, spij, spij jak najsłodziej!
Niema ci po co z węzgłowia się zrywać. —
Do Ragnareku[1] Frytjof nie przeszkodzi
Tobie spoczynku używać!

Lecz próżne modły! Wietrzyki poranku
Już się czuć dają — już wschodowe róże
Kwitną na niebie, jak twe lica hoże,
I roje drobnych piewców bez ustanku
Wiją się w chmurach, nie myśląc śpiewają;
Już wstaje z nowem życiem przyrodzenie.
I błysczą fale — tylko smutne cienie
I kochankowie, znikają!

Owóż i sama![2] Jaki zachwyt sprawia!
Przebacz, o złote słońce, prośby moje!
Czuję — twe bóstwo obecnie się zjawia,
Widzę majestat, widzę piękność twoję
Błogi kto z taką wszedł okazałością
Do szranek, i w nich, jako Ty, jaśnieje!
Kto z taką dumą, jak ty, i radością
Żywot swój blaskiem odzieje!


  1. Do Ragnareku, to jest do skończenia świata.
  2. słońce (Sun) w północnej mitologii jest boginią, kochanką Księżyca, nie zaś bogiem, jak klasyczny Heltas (Hyperion, Phoebus — Apollo)