Przejdź do zawartości

Strona:PL Tegner - Frytjof.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tnie w kawały pracę drogą
Karłów, upominek Bela —
I między bojan rozdziela,
Nie omijając nikogo. —

»Przy swataniu, druhy,
Walor złota znany! —
Kto idziesz do Rany
Złoto w ręku miej!

Całunek jej chłodny!
Kibić z rąk wycieka!
Tylko się urzeka
Złotem serce jej!«

∗        ∗

W dziksze grając szały
Ryknęła zawieja —
Zerwała się reja,
Pęka łańcuch lin!

Idą wały w szturm dokoła —
Tłuką łódź w pół-pogrzebioną;
Majtki czerpią — ale łono
Morskie któż wyczerpać zdoła?
Frytjof widząc, jak Śmierć blada
Z tryumfem na pokład wpada,
Wydobywa z piersi głosu
I zagłusza huk chaosu:

»Hej, Biornie, w niedźwiedzią[1]
Chwytaj stér prawicę!
Straszną nawałnicę
Nie Asy szlą nam!


  1. Alluzja do imienia Bjorna, znaczącego niedźwiedz.