Przejdź do zawartości

Strona:PL Tegner - Frytjof.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wyleję z duszy boleść — i jak teraz
Gorzko zapłaczę...

Frytjof.
Wygrałaś, dziewico!
Lecz niepłacz — niepłacz! i przebacz mi gniew ten
A raczej boleść, co na chwilę szaty
Gniewu przywdziała; przy tobie w nich długo
Stać niepowinna — Ingeborgo luba!
Ty jesteś moją dobrą, błogą Norną!
Tylko szlachetna dusza wskazać może
Jaką iść drogą! Mądrość konieczności
Lepszego nad cię nie miała tłumacza!
O Walo[1] święta z różanemi usty!
Spełnię twą radę: rozstanę się z tobą,
Lecz nie z nadzieją, — tę zabieram z sobą
Na krańce morza, za progi mogiły. —
Pierwszych dni wiosny powrócę — O! wtedy
Już cześć ma będzie z hańby oczysczona:
Będzie spełniony rozkaz, będzie zmyta
Plama z nikczemnie narzuconej zbrodni! —
O, wtedy znowu spotkamy się z Helgiem:
Wytoczę sprawę — ale już nie prosić,
Jeno wymagać twojej ręki będę
Na tyngu, gdzie lud świetny oręż wzniesie.
I nie u Helga — u narodu będę
Prosił o ciebie! Naród tylko może
Los córy swego Konunga rozstrzygać.
Niech no mi wtedy kto stanie na wstręcie!...
Żegnaj! Do wiosny! Bądźże, Luba, stałą
I na pamiątkę miłości, co nasze
Dziecinne jescze zespoliła serca,
Przyjm tę manelę, piękny twór Waulunda.

  1. Wala, wiesczka, prorokini (przypis 63), oznacza tu nieomylną wyrocznię, która jedna umie wolę przeznaczenia wytłumaczyć.