Przejdź do zawartości

Strona:PL Stevenson Dziwne przygody Dawida Balfour'a.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dy, zanim wsadziliśmy go na okręt; podczas gdy krył się jeszcze w puszczy leśnej, brytany angielskie, nie mogąc go życia pozbawić, szarpać zaczęły jego własność. Zabierali ziemię, wyrywali broń z rak ludzi klanu, którzy nosili ją przez czternaście stuleci, zdzierali odzież z ich pleców, tak, że teraz używanie pledu szkockiego poczytane za grzech, a człowieka, noszącego krótką, do kolan tunikę wtrącają do więzienia. Jednego tylko wydrzeć nam nie mogli: miłości klanów do swego pana, czego dowodem znajdujące się w mym trzosie gwineje. Teraz przeciw tym poczciwym ludziom występuje Campbell, rudy Kolm z Glenave...
— Czy to jego nazywasz „rudym lisem“? — pytałem.
— Chcesz go usprawiedliwiać? — odparł Alan z oburzeniem. — Tak, to on jest owym złowrogim człowiekiem. Otrzymał od króla Jerzego piśmienne upoważnienie i ogłosił się zastępcą królewskim na ziemiach, stanowiących dziedzictwo Apprin’a. Z początku cienko śpiewał i szukał porozumienia z James’em. Z czasem jednak doszło do jego uszu, że biedni dzierżawcy, wyrobnicy, drwale nawet zastawiają swoje pledy, aby zebrać sumę, którą wysyłają za morze dla Ardschiel’a i jego dzieci. Jak nazwałeś przed chwilą ten ich postępek?
— Nazwałem go szlachetnym — oświadczyłem.