Przejdź do zawartości

Strona:PL Stendhal - O miłości.djvu/375

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ściele, pierwszą jego myślą było, że jest za stary, aby się podobać ośmnasto lub dwudziestoletniej panience. Wzruszyła go piękność rysów, oraz szlachetna prostota jej fizjognomji. „Jest jakaś naiwność w tych rysach“, powiadał sam sobie; w chwilę później wydała mu się urocza. Kiedy widział, jak upuszcza książkę wychodząc z kolatorskiej ławki i jak stara się ją podnieść z sympatyczną niezręcznością, zaświtała w nim myśl o miłości, gdyż zrodziła się nadzieja. Został w kościele po jej wyjściu; dumał nad sprawą niezbyt wesołą dla człowieka który zaczyna się kochać; miał lat trzydzieści pięć i początek łysiny, która mogła mu upiększać czoło w myśl teorji doktora Galla, ale która z pewnością przyczyniała mu kilka lat. „Jeśli moja starość nie pogrzebała odrazu wszystkiego, powiadał sobie, musi zwątpić o mem sercu, jeżeli ma zapomnieć o moim wieku“.
Zbliżył się do gotyckiego okienka, wychodzącego na plac przed kościołem, ujrzał jak Ernestyna wsiada do powozu, ocenił że ma kibić i nogę zachwycającą. Gdy rozdzielała jałmużnę, zdawało mu się, że oczy jej szukają kogoś. „Czemu, powiadał sobie, oczy jej patrzą w dal, gdy rozdaje grosze tuż koło powozu? Czyżbym obudził jej zainteresowanie?“
Ujrzał, jak Ernestyna daje zlecenie lokajowi; przez ten czas upajał się jej pięknością. Widział jak się rumieni, widział ją zbliska, gdyż powóz stał o niecałe dziesięć kroków od gotyckiego okna; ujrzał jak służący wraca do kościoła i szuka czegoś. Podczas nieobecności służącego, zyskał pewność, że oczy Ernestyny patrzą ponad tłum i tem samem szukają kogoś; ale ten ktoś mógł nie być Filipem Astézan, który w oczach tej młodej dziewczyny miał może pięćdziesiąt, sześćdziesiąt lat, kto wie? W jej wieku i przy jej majątku, czy nie musi mieć starającego się wśród okolicznej szlachty? — Jednakże w czasie mszy nie zauważyłem nikogo.
Skoro powóz hrabski odjechał, Astézan dosiadł konia, okrążył laskiem aby się nie spotkać i szybko pognał w stronę murawy. Z niewymowną przyjemnością zdołał dobić do wielkiego dębu za-