Przejdź do zawartości

Strona:PL Stendhal - Kroniki włoskie.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wiadomo pani, że w Rzymie, odparła nieznajoma, chirurg winien jest policji wiemy raport z każdej rany, którą ma w leczeniu. Książę raczy sam opatrywać moje rany tą bielizną.
Nieznajoma miała ten smak, iż unikała wszelkiego roztkliwiania się nad swoim wypadkiem; Vanina szalała już za nią. Jedno tylko zdziwiło młodą księżniczkę, a mianowicie, iż w trakcie rozmowy, niewątpliwie bardzo poważnej, nieznajoma z trudem zdołała powściągnąć nagłą ochotę do śmiechu.
— Byłabym szczęśliwa, rzekła Vanina, gdybym mogła znać twoje imię.
— Zowią mnie Klementyna.
— A więc, droga Klementyno, jutro o piątej przyjdę cię odwiedzić.
Nazajutrz Vanina znalazła nową przyjaciółkę w bardzo złym stanie.
— Sprowadzę ci chirurga, rzekła Vanina ściskając ją.
— Raczej wolałabym umrzeć, odparła nieznajoma. Czyż mogłabym narazić moich dobroczyńców?
— Chirurg pana Saveli-Caranzara, gubernatora Rzymu, jest synem naszego służącego, odparła żywo Vanina; jest nam oddany, a dzięki swojej pozycji nie lęka się nikogo. Ojciec mój niedocenia jego wierności; poślę po niego.
— Nie chcę chirurga! wykrzyknęła nieznajoma z gwałtownością, która zdumiała Vaninę. Przychodź do mnie, a jeśli Bóg zechce mnie powołać do siebie, umrę szczęśliwa w twoich ramionach.
Nazajutrz, stan nieznajomej pogorszył się.
— Jeśli mnie kochasz, rzekła Vanina na rozstaniu, zgodzisz się przyjąć chirurga.
— Jeżeli się zgodzę, szczęście moje pierzchnie.
— Poślę po niego, odparła Vanina.
Nic nie mówiąc, nieznajoma zatrzymała ją; ujęła rękę młodej dziewczyny i okryła ją pocałunkami. Nastało długie milczenie, nie-