Przejdź do zawartości

Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mi — więc twój mąż musiał być między nimi. Wiesz pewnie wszystko, i czemuż mi nie napisałaś? Gubię się w domysłach, ale muszę dojść prawdy! Żałuj mnie i dodaj mi odwagi. Potrzebuję jej wiele. Kochaj zawsze Twoją biedną Bertę.“
— Nie oddawaj tego listu, rzekł do mnie hrabia, nie oddawaj żadnego, póki nie przejdzie przez moje ręce. Nie chcę, aby hrabina utrzymywała jakiekolwiek stosunki z tą szaloną baronową, która tak dalece naraża swoje dobre imię, nie myśląc nawet o tem! Ta zażyłość była jej nieszczęściem; nic zgubniejszego dla młodej kobiety, jak zwierzania się młodej wdowy szukającej męża. Wszystko złe tu miało swój początek, a ja jej tak ślepo ufałem! Słuchając tylko o miłości i o godnym uwielbienia Alfonsie, hrabina upajała się tem wśszystkiem, a miłość własna dokonała reszty. Odbić narzeczonego najlepszej swojej przyjaciółce, to dla nich rozkosz najwyższa.
— Dziwi mnie tylko, odpowiedziałem hrabiemu, że gardząc kobietami nie wyjąwszy nawet swojej żony, zachowujesz się pan hrabia wobec niej tak jakbyś jej o nic nie podejrzywał.
Pan Flamarande chętnie odpowiadał na moje pytania i słuchał mnie tak jakbym był jemu równy. Nie mając przyjaciół, rad był, że choć przed swoim sługą może okazać swą wyższość. Ten przynajmniej z nim nie dysputował, słuchał tylko aby się czegoś nauczyć. Wiedz o tem mój Karolu, rzekł do mnie, że człowiek tego rodzaju co ja nie maltretuje swojej żony tak jak źle wychowany mieszczuch, czy ona winna jest czy nie; jego w tem wina, że nic nie przewidział, że ją źle pilnował. Nie mam żadnego uprzedzenia do mojej żony i nie gniewam się na nią. On to jest prawdziwym winowajcą, on, którego ukarałem i ukarzę jeszcze gdyby zmartwychwstał. Nikczemny! Nie przebaczę mu nigdy, że mnie oszukiwał; wiedz