Przejdź do zawartości

Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/334

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

raz koniec dziwacznym pomysłom naszej przyjaciółki. Pomóż mi ją pan przekonać.
Salcéde zdawał się zgadzać z jej wyrokiem, czy dla tego, że uznawał jej powody, czy dla tego, że bał się zdradzić, dość, że nie odpowiedział ani słowa. Ona zaś dodała:
— Lepiej będzie, jeźli nie pozwolimy szydzić ludziom z naszej przyjaźni; przyznaję, że najmniejszy uśmiech dwuznaczny zadałby mi ranę śmiertelną. Ożeń się pan z baronową, a będę mogła żyć zawsze między wami, Rogerem i Gastonem.
— Myślałem już o tem, odparł p. Salcéde; ale ona wymagałaby miłości, której dać bym jej nie mógł — mam dla niej to samo uczucie głębokiej przyjaźni, którą byś mi pani hrabina ofiarować mogła.
— I nie byłbyś pan z niej zadowolony?
— Niestety, przyznaję. Przecież baronowa....
— Czekaj pan, przerwała hrabina. Dopiero co powiedziałeś, że myślałeś pan o tem, a wiesz pan dla czego? Mimo woli stałeś się przyczyną długiego mego cierpienia. Nie skarżę się, przeciwnie błogosławię panu, że bez mojej wiedzy czułeś się w obowiązku poświęcić memu synowi swoją młodość i stanowisko. Inaczej rzecz się ma z baronową. Przyjąłeś pan bezwarunkowe jej przywiązanie i ofiarę jej dobrej sławy. Dobrą jest, więc ją kochają, nie ma męża, dzieci, jej przebaczają, ale mimo to pada ofiarą wielkich niesprawiedliwych podejrzeń, ona, która jak wiesz nic nie popełniła złego. Gdyby syn jej żył, wiecznie by się obawiała widzieć go w takim stanie, w jakim niedawno znajdował się Roger. Jakżeż by się usprawiedliwiła z tego zarzutu po tylu dowodach poświęcenia bez granic dla pana? Nie możesz pan dłużej tego zapoznawać i winieneś jej świetne zadośćuczynienie. Ten związek nie rozłącza pana z Gasto-