Przejdź do zawartości

Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/321

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

we mnie, że matka sobie sama tego życzy. Nie wierzyłem temu, a ty zamiast pokazać mi zaraz zeznanie mego ojca, zacząłeś przebąkiwać o zazdrości jego i podejrzeniach. — Nie trzeba było wymawiać tego strasznego słowa — sprawiłeś się jak oszust, a to wszystko dla jakichś szlacheckich przesądów tak jakbym stracił na tem wiele, jeźli nie będę miał pieniędzy na moje wybryki! Przyznaj, że byłeś głupcem.... gorzej, bo szatanem kusicielem, który chciał mnie doprowadzić do tchórzostwa i nikczemnych czynów.Wieleś mi złego wyrządził nie przyzwyczaiwszy mnie do mężnego stawienia czoła przeciwnościom. Przy pierwszych moich szaleństwach powinieneś mnie był powstrzymać, nie trzeba było płacić moich długów, tylko zaraz powiedzieć matce. Dopiero Ferras powiedział mi, ile przyjemności odmówiła sobie przeze mnie moja biedna matka. Nie byłoż to twoim obowiązkiem ślepemu otworzyć oczy? Za pierwszem zmartwieniem matki z tego powodu mało nie oszalałem. Cierpiałem męki potępieńca. Nie jestem tak złym i cieszyłem się z początku znalazłszy brata, ale odkąd niewiara wkradła się do mego serca, w głowie mi się przewróciło. Wyjechałem wściekły, kochałem i nienawidziłem, a zobaczywszy pod „Fiołkiem“ Gastona byłem gotów siebie albo jego zabić. Obiecałem mu jednak, że wrócę i chciałem zaraz pojechać do Léville, ale czułem jak jestem rozdrażniony, i nie mogłem się więc tam ukazać w takim stanie. Zabrnąłem w jakieś wertepy, rzuciłem się na ziemię, płakałem, przeklinałem świat cały.... Zabłądziłem i nareszcie koło ósmej stanąłem w Léville. Zjadłem objad i znużony położyłem się — wtem nadszedł pan Salcéde — wziął mnie z sobą do parku, pokazał mi zeznanie mego ojca, wyjaśnił wszystko jak należy, ale tak byłem rozgniewany na niego, żem go nawet za to nie uściskał. Nie miałem siły pytać go o więcej i