Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/301

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— To dowodzi panu Karolowi — zaczął znowu zwolna ale z pogardliwym uśmiechem — że jeżeli nie bytem szaleńcem, to zawsze brak mi było zręczności. W młodości, zakochany w cudownej kobiecie, wolałbym był umrzeć, aniżeli wyznać jej moją miłość, i nie domyślała się niczego póty, póki nie uczuła złowrogich skutków namiętności, której nie starała się rozbudzić. Pamiętasz pan ową straszną noc... Byłem pewny, że hrabiny nie ma, wszedłem do jej pokoju po kwiatek przez nią zostawiony i tym romansowym wyskokiem uczyniłem ją nieszczęśliwą na całe życie; sądziłem później, że poświęcając życie moje jej synowi naprawiłem mimowolny mój błąd. Razem z inną relikwią, z bukietem zroszonym krwią własną, ukryłem tych kilka słów pisanych jej ręką, ale i ten skromny skarb wydarł mi szpieg męża tej kobiety i stał się narzędziem zemsty w jego rękach! Rzeczywiście! — dodał z gorzkim uśmiechem, nie mam szczęścia jak mówią pospolicie, dwie takie bolesne kary za dwa tak małe przewinienia, to nadto straszny wyrok!
Chodził po pokoju i tarł czoło rękami, jakby chciał powyrywać te włosy posiwiałe z boleści. Naraz zatrzymał się i rzekł z uśmiechem wewnętrznej radości: — Ale nie, nie powinienem bluźnić wobec ateusza który tylko w złe wierzy! Żałuję cię, bo nie możesz mieć tego wewnętrznego zadowolenia co ja. Chciałem naprawić złe mimowoli wyrządzone, naprawiłem! Wyrzekłem się wszelkich rozkoszy życia, majątku, sławy, małżeństwa i miłości! Zrobiłem się pustelnikiem, przed tą, którą kochałem ukryłem ranę przez nią zadaną, stałem się użyteczniejszym od tych, którzy służą sprawie publicznej, bo wychowałem dziecię niesprawiedliwego człowieka, porzucone na pastwę ciemnoty. Zrobiłem z niego człowieka ro-