Przejdź do zawartości

Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/269

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

docznie rozmyślał. Ale nad czem? Czy nierozważny okrzyk jego matki w kaplicy zastanawiał go tak bardzo?
W drodze i na miejscu udawał wobec matki wesołość, ale widziałem go często zamyślonym. Chciałbym był zawsze być przy nim, jak w Flamarande, ale nieszczęściem, czekał na niego w Montesparre własny jego służący, nie mogłem więc już być przy nim.

LXVI[1].

W Montesparre wiele się zmieniło od czasu, jak tam byliśmy po raz pierwszy. Wesołe tańce, muzyki, żarty i śmiechy ustały bezpowrotnie od czasu śmierci jedynaka baronowej, pochowanego w ulubionem jej ustronnem miejscu w parku, gdzie pod zwieszonemi cyprysami na marmurowym pomniku wyryte były wyrazy: „Anioł z Montesparre, lat piętnaście.“ Tam co rana chodziła baronowa, a potem cały już dzień zajęta innymi, z uprzejmością przyjmowała swoich gości. W ogóle mało osób u niej bywało i rzadko także wyjeżdżała odwiedzać sąsiadów.
Pani Flamarande zaledwie śmiała mówić z nią o swoich zmartwieniach, bo odpowiadała jej zaraz:
— Czem się trapisz? Wszak Gaston twój żyje, gdy ja utraciłam jedyną nadzieję mojego życia. Zawsze byłaś uwielbianą przez Salcéde’a, chociaż się o to nie starałaś, a mnie jako wynagrodzenie za wszelkie moje poświęcenia, ofiarowano uczucie spokojnej przyjaźni. Wtedy pocieszała ją pani Flamarande, że posiadała najlepszą, bo najtrwalszą cząstkę, i że w końcu zostanie panią Salcéde. Rozpoczynała się wtedy prawdziwa walka kobiecej wspaniałomyślności. Berta pracowała dzisiaj dla Rolandy u boku Salcéde’a, jak niegdyś Rolanda wspierała Bertę, aby urzeczywistnić jej marzenia.

Na wspólne te zabiegi patrzałam obojętnie, bo mnie przedewszystkiem zajmowała myśl o Rogerze. Po kilku dniach zdawało mi się, że zapomniał już o

  1. Dodano przez Wikiźródła