Przejdź do zawartości

Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pił. Roger nie zapyta nawet o więcej i będzie kochał swego brata! O! z tej strony nie czeka mnie żadne umartwienie.
— Zapewne, ale pan Roger jest jeszcze bardzo młody; ma swoje namiętności, potrzeby i ambicję do osiągnięcia wyższego stanowiska w świecie. Podział dóbr, które za swoją wyłączną własność nauczył się uważać, sprowadzi wielką zmianę...
— Zbawienną może, Karolu! Obawiam się tego wielkiego majątku dla Rogera, pałającego żądzą użycia. O połowę mniej bogaty, popełni o połowę mniej szaleństw. Zresztą nie ma o tem mowy; ten wzgląd jest żadnym, bo prawa Gastona są niezaprzeczone, chybabyśmy mu je chcieli wydrzeć przemocą. Wiesz już, co o tem myślę. Zdajesz się zgadzać z panem Salcéde i nie mam ci za złe twej troskliwości o Rogera. Trzeba będzie wspólnie się poradzić, bo i zdanie pani de Montesparre ma dla mnie wiele znaczenia. Ale przyspieszmy kroku, bo zdaje mi się, że zastaniemy Rogera w Flamarande!
Nie spodziewałem się przybycia Rogera aż nazajutrz. Pani de Montesparre, uprzedzona telegramem, była już w zamczysku. Wyszła z Michelin’ami i Ambrożym naprzeciw nas. Nie zastaliśmy ani Rogera, ani Gastona ani Salcéde’a. Przygotowano dla pań i żeńskiej służby mieszkanie w wieżycy, gdzie poznałem przeniesione z „Zakątka“ doskonałe łóżka, nowe meble i dywany. Saléde musiał się tem zajmować. Katafalk ubrany cyprysami oczekiwał na trumnę, a proboszcz z Saint-Julien przyjechał odprawić nabożeństwo żałobne za duszę zmarłego. Msza i złożenie zwłok do grobowca miały się odbyć nazajutrz. Czy temi przygotowaniami zajmował się także p. Salcéde, chcąc oddać ostatnią usługę swemu rywalowi?