Przejdź do zawartości

Strona:PL Robert Louis Stevenson - Skarb z Franchard.pdf/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Spojrzała na mnie sennie i spytała, co mi jest, ale zaledwie wymówiła te słowa, gdy nozdrza jej zaczęły się szybko poruszać, chwytając niespokojnie powietrze, a cała postać nagle i gwałtownie się ożywiła.
— Skaleczyłem się — rzekłem — i dość dotkliwie. Patrz pani. I wyciągnąłem obie ręce, z których krew ociekała kroplami.
Jej wielkie oczy rozwarły się szeroko, powieki skurczyły, jak małe punkciki; zasłona zdawała się opadać z jej twarzy, ukazując ostre, pełne nieodgadniętego wyrazu rysy. I gdy stałem wciąż, ździwiony trochę jej nieoczekiwanem wzruszeniem, podeszła szybko do mnie, stanęła i pochwyciła moją rękę! W jednej chwili podniosła ją do swych ust i ugryzła aż do kości. Ostry ból ukąszenia, raptowny wytrysk krwi i przeraźliwa zgroza tego czynu, oszołomiły mój umysł, jakby nagłą błyskawicą i odtrąciłem ją gwałtownie. Lecz wnet poskoczyła ku mnie, znowu i znowu, wydając prawdziwie źwierzęce, potworne krzyki, krzyki, które natychmiast poznałem, te same, co zbudziły mię niegdyś owej pamiętnej, burzliwej nocy. Siły jej rosły, podniecane szałem, moje opadały szybko z upływem krwi, przytem mąciło mi się w myśli i czułem się wprost odurzony tym przerażająco dziwacznym wybuchem krwiożerczości. Byłem już prawie przyparty do muru, gdy Olalla rzuciła się pomiędzy nas, a Felipe, znalazłszy się przy niej jednym susem, powalił matkę na ziemię. Ogarnęło mnie głębokie omdlenie, niby letarg. Widziałem, słyszałem i czułem wszystko, ale nie zdolny byłem najmniejszego ruchu. Słyszałem, jak Felipe z sennorą szamotali się na podłodze, słyszałem dzikie jej wycia, wznoszące się aż ku niebu za każdym razem, gdy usiłowała dosięgnąć mnie. Czułem, jak Olalla obejmuje mnie swemi ramionami, jak włosy jej opadają mi na twarz i jak z męzką siłą podnosi mię i półwlecze, pół niesie na górę, do mego po-